Co nam powie Ania… o zdartych kolanach, pieczeniu ciast i nie tylko rozmawiamy z Anną Szafraniec
Źródło: Jacek Sufin
09 Oct 2012 19:19
tagi:
Anna Szafraniec, CCC Polkowice
RSS Wyślij e-mail Drukuj
Anna Szafraniec, czołowa zawodniczka grupy CCC Polkowice, zdobywczyni Pucharu Europy MTB oraz Pucharu Polski MTB. To oczywiście tylko ostatnie triumfy, nie sposób przecież wymienić wszystkich sukcesów Ani, jest ich bez liku. Poza sukcesami jest coś jeszcze, co wyróżnia tę zawodniczkę. W środowisku panuje zgodna opinia, że to najsympatyczniejsza kolarka krajowej czołówki MTB.

- Cześć, skąd taka opinia i co na to Twoje koleżanki z CCC?

- Witaj, pierwsze słyszę, że panuje taka opinia w światku kolarskim [śmiech], czy Ty aby nie próbujesz poprawić mi nastroju po niezbyt udanym sezonie? Ale jeśli rzeczywiście tak jest, to bardzo mi miło. A moje koleżanki… zapewniam Cię, że nie są ani trochę mniej sympatyczne. Razem tworzymy niezłą ekipę. I na trasach i poza nimi.

- Przekonałaś mnie, może kiedyś z nimi także będę miał przyjemność porozmawiać. Ale, ale… niezbyt udany sezon? Ostatnie tytuły są przecież niczego sobie?

- Owszem, jestem z nich bardzo zadowolona, ale bywało różnie. Złamany kolejny raz obojczyk, Igrzyska w Londynie, które były blisko… to czyni ten sezon średnio udanym, niestety.

- No tak, wrócimy do Twojego obojczyka i Londynu, ale teraz może coś o małej Ani? Zapewne nie raz odpowiadałaś na pytania o początki kariery. Pokaż nam zdjęcie z dzieciństwa, na rowerze i opowiedz o pierwszych szlifach w tamtym okresie. Płakałaś nad zdartymi kolanami?

- Niestety, nie mam zdjęcia z dzieciństwa, jak śmigam na moim białym 'Reksiu', nigdy nie byłam miłośniczką swoich zdjęć, już wtedy potrafiłam depnąć w pedał, no i szybko uciekałam na swoim rowerku przed różnymi paparazzi, żaden mnie nie dopadł. Zdarte kolana były na porządku dziennym, ale nie były to tylko efekty wywrotek na rowerze, lecz także zamiłowania do wspinaczki po drzewach, i to wcale nie tych najniższych.

anna szafraniec
fot. Agnieszka Małgorzata Torba


- Kiedy i w jakich okolicznościach nastąpił przełom, po którym nie było już dziewczynki na rowerze, a pojawiła się wysokiej klasy zawodniczka?

- To stało się dość szybko, nie dochodziłam mozolnie do granicy dzielącej amatora od zawodnika. Już na pierwszych MP, w których wystartowałam - a było to w roku 1996… o matko aż wstyd się przyznać jak dawno to było - jako juniorka młodsza, objechałam wszystkie juniorki, a także seniorki i automatycznie trafiłam do kadry narodowej, w której tkwię do dzisiaj [śmiech].

- Tu i ówdzie da się słyszeć plotki, że w 2013 nie będzie już na naszej scenie MTB grupy CCC. Potwierdzisz? Zdementujesz? Jakieś szczegóły?

- Sama chciałabym to wiedzieć. Rzeczywiście, takie plotki dochodzą i do mnie, ale sam sponsor - Dariusz Miłek, oraz szefostwo klubu CCC Polkowice takiej informacji nam nie przekazało.

- Gdyby jednak w owej plotce było ziarno prawdy i nie potrafiła byś właściwie wybrać ze wszystkich składanych Ci propozycji, to… zapraszam do Gomola Trans Airco :)

- Dziękuje serdecznie za propozycję, znam kilku z Was i jesteście niezłą ekipą. Ale, tak jak wcześniej wspomniałam, dopóki nie zapadnie decyzja dotycząca grupy, w której jeżdżę, to nie rozglądam się za innymi ekipami.

anna szafraniec
fot. Małgorzata Wolak


- Jeśli już jesteśmy przy koleżankach z zespołu, jak z Twojego punktu widzenia wyglądała awantura o nominację olimpijską, po wypadku Majki? Czy Twoim zdaniem wybór Pauli był optymalnym rozwiązaniem? Oraz jak Wy, czyli Ty, Majka, Ola, Magda i reszta zespołu, odbieracie działania medialne Pana Piątka?

- Po raz kolejny to ja zostałam najbardziej poszkodowana przez działania medialne Pana Piątka. Od początku sezonu było wiadomo, jakie są warunki kwalifikacji na IO w Londynie. Niestety, po moim upadku na PŚ w Czechach, gdzie po raz drugi złamałam ten sam obojczyk, wiedziałam że mój wyjazd do Londynu raczej przepadł. Zostałam pierwszą rezerwową, więc szłam tokiem przygotowań takim, jak dziewczyny… bo wiadomo różnie w sporcie bywa. I niestety tuż przed IO miał miejsce ten fatalny wypadek Majki. No i zaczęło się medialne piekiełko, aż w końcu Pan Piątek wymusił na Pzkol-u zmianę zasad kwalifikacji. Nowymi warunkami okazały się MP w Kielcach, gdzie moim zdaniem Paula miała szczyt formy. Wiadomo było, że bardzo ciężko będzie ten szczyt utrzymać przez następny miesiąc. Jaki był tego wszystkiego finał, każdy widział... Mam żal o to, że ktoś po fakcie ustala warunki kwalifikacji do tak ważnej imprezy jaką są IO. Okazuje się, że to nie 4 lata ciężkiej pracy - kiedy to zdobywałam punkty do kwalifikacji olimpijskiej i może mało kto wie, że to głównie ja z Majką zdobyłam taką ilość punktów, aby mogły pojechać 2 zawodniczki - lecz jedna impreza decyduje, i to po tym, gdy się już odbyła… to chyba jest to trochę nie w porządku. Zresztą, bardzo podobna sytuacja była przed IO w Pekinie. Tak że na Rio mam nową strategie, przez 3.5 roku oszczędzam energie, szykuje szczyt na jedną imprezę i lecę zdobywać Rio. Jak tegoroczna historia pokazuje, taka strategia się sprawdza.

- Tak, widzieliśmy, jak pękł w Londynie ten balon medialny. Myślę, że Rio będzie bardziej kolorowe, niż deszczowa Anglia… bardzo Ci tego życzę.
Pamiętasz zdjęcie zrobione na TdP, to na którym biegniesz obok Marka? Nawiązując do związków, feromonów i tego, co napędza ten świat… nie tak dawno zapytaliśmy kobiety, których mężczyźni są kolarzami, co widzą w swoich facetach. A co Ciebie pociąga w kolarzach?


anna szafraniec
fot. Agnieszka Małgorzata Torba


- Absolutnie wszystko, ze wskazaniem na ogolone nogi. Nie wyobrażam sobie chwil dozwolonych od lat osiemnastu z owłosionym yeti [śmiech]. A tak poważnie… sama jestem kolarką i od zawsze powtarzałam że jeśli z kimś się zwiążę na stałe, to będzie to właśnie kolarz. Albo kolarz.

- Aniu, można w tym kraju żyć z uprawiania MTB? Nie pytam o czołówkę, ale o – nazwijmy ich – drugą ligę. Kolarzy znanych, dobrych, ale odstających od europejskiej i światowej czołówki. Dla porównania przeciętny piłkarz, kopiący piłkę w trzeciej lidze, żyje sobie z tego na przyzwoitym poziomie. Czołówka naszych maratończyków zwyczajnie pracuje. Czyżby nasza dyscyplina była aż tak niszowa? Wszak Polaków jeżdżących na rowerach jest więcej niż kopiących piłkę.

- Niestety, poziom zarobków piłkarzy nigdy nie będzie porównywalny do tego co zarabiają kolarze, a już szczególnie kolarze górscy. Jeśli chodzi o mnie, to miałam to szczęście że od 2001 roku jeżdżę w grupach zawodowych, gdzie mam zapewnione idealne warunki do trenowania i ścigania się, a przy okazji dostawałam pensję, więc było mnie stać na więcej niż moich rówieśników. Gdyby zarobki były proporcjonalne do wykonywanej pracy, to pewnie miałabym sporo zer po przecinku na koncie [śmiech]. Może kiedyś się to zmieni, ale to bardzo skomplikowane i obawiam się, że nasze pokolenie może tego nie doczekać.

anna szafraniec
fot. Agnieszka Małgorzata Torba


- Startowałaś, wraz z koleżankami z teamu, w Mistrzostwach Polski w Maratonie MTB organizowanych przez Pana Langa, w ramach cyklu Skandia. Jak pamiętamy trasa była płaska, szybka i… niewiele miała wspólnego z górami. Jako zawodniczka zawodowej grupy musisz startować w takich imprezach, bo są medialne i zdobywa się tytuły. A jako Ania Szafraniec, rasowa zawodniczka MTB… co myślisz o takim kierunku rozwoju krajowego MTB?

- Zdecydowanie wolałabym, gdyby MP w maratonie przebiegały przez górzyste tereny, a nie płaskie. Ale my zawodnicy nie mamy tu zbyt wiele do gadania, wiadomo… mamy czasy jakie mamy i rządzi pieniądz, media, etc. Nikt nas nie pyta o zdanie i jeśli nie mamy tego, czego chcemy, to bierzemy to, co nam dają. Ale może jest jakieś światełko w tunelu. Po wspomnianych MP w Dąbrowie słychać coraz większe niezadowolenie wśród zawodników, tych z czołówki krajowej, z zawodowych grup także. Mam nadzieję, że te głosy docierają do decydentów i że coś się w końcu zmieni, by kolarstwo górskie było naprawdę górskie.

- I dyżurne pytanie… 29er? A może 27,5?

- Mogę jedynie odpowiedzieć na pytanie 26 czy 29 i wtedy pada jednoznaczna odpowiedz 29. A roweru pomiędzy czyli 27.5 nie miałam okazji jeszcze testować.

- Co bardziej lubisz? Gotować, trenować czy tańczyć?

- Lubię gotować, ale jeszcze bardziej piec ciasta. Moją specjalnością jest tzw. szarlotka Ani. Kto próbował, ten jest od niej uzależniony. Trenować też lubię, gdyby było inaczej, to nie uprawiałabym kolarstwa na poziomie wyczynowym. A jeśli chodzi o taniec… o tak! Poproszę dobrego partnera i mogę z parkietu nie schodzić do rana. Jestem taką dziewczyną do tańca i… pieczenia ciast.

anna szafraniec
fot. z archiwum Anny Szafraniec


- Pamiętam, jak dwa lata temu włożyłaś mi prawie dziesięć minut podczas Stożek Uphill… ciekaw jestem, czy teraz byłaby to nadal różnica dwucyfrowa. Wybierasz się w także tym roku?

- Niestety, w tym samym czasie będę się ścigać na Lazurowym Wybrzeżu, nie będzie nam dane zweryfikowanie tej różnicy czasowej, ale jak mawiają… co się odwlecze, to nie uciecze [śmiech].

- Dziękuję i życzę sukcesów, nieustającej pogody ducha, dobrej zabawy za cztery lata w Rio… no i przede wszystkim, może już nie łam obojczyka. Ani niczego innego.

- Dziękuję, o wszystko powyższe zadbam, i do zobaczenia na jakimś wyścigu.

Rozmawiał:
Jacek Sufin

Komentarze:
Tego artykułu jeszcze nikt nie skomentował.
Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby skomentować ten artykuł.
Jeżeli nie posiadasz konta, zarejestruj się i w pełni korzystaj z usług serwisu.
Grupa Kolarska
Gomola Trans Airco
Get the Flash Player to see this rotator.
Wirtualne360
Gomola Trans Airco
Panorama 360, Gomola Trans Airco  - Team MTB

Najpopularniejsze artykuły
Subskrypcja
Promuj serwis LoveBikes.pl
RSS Wyślij e-mail Facebook Śledzik Gadu-Gadu Twitter Blip Buzz Wykop



Polecamy
Wejdź i zobacz!
Wspieramy:
MTB Marathon MTB Trophy MTB Challenge
© 2012-2016 Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie zawartości serwisu zabronione.
All right’s reserved.